piątek, 21 sierpnia 2015

Harry Potter and the Chamber of Secrets - GBA(2002)

Źródło: gry-online.pl
Druga część przygód czarodzieja z Hogwartu to olbrzymi skok jakości, w porównaniu z pierwszą częścią i jednocześnie gra, do której żywię olbrzymi sentyment. Lata temu, na moim poczciwym GBA zagrywałem się w nią godzinami. Co jest fajnego w Harry Potter and Chambers of Secrets? O tym poniżej.








Żartowałem. Nie będę specjalnie słodził. W porównaniu z tamtymgniotem, ta część to faktycznie coś, w co można pograć bez frustracji, ale nie jest tak znowu wspaniale. Przede wszystkim  polepszyła się grafika. Hogwart w końcu wygląda jak Hogwart, a nie zlepek przypadkowych pomieszczeń. W końcu to jedna z najładniej wyglądających gier na GBA. Ustępuje chyba tylko Golden Sunowi.

Hogwart - najbezpieczniejsze miejsce na świecie.
Źródło: gbafun.com
W sednie rozgrywki natomiast nie zmieniło się wiele. Nadal uczęszczamy na lekcje, przechodzimy specjalne komnaty i głównie się skradamy. Nie mam pojęcia czemu developerzy tak bardzo uwzięli się na te elementy. W tej części robimy to równie często jak w poprzedniej – dosłownie gdzie byśmy nie poszli, to musimy się skradać jak jakieś szczury. Tym razem chowamy się za rozstawione na mapach kotary. Z dwojga złego coś nowego. Spodobali mi się jednak bossowie. Trochę ich jest i zazwyczaj są banalni (poza bazyliszkiem!), ale chociaż ładnie wyglądają. Cieszy również mnie pojawienie się sekretów i tajemnych zakamarków Hogwartu. Zbieramy oczywiście fasolki, które dają nam dostęp do specjalnych komnat Freda i Geogra. Mamy też karty – klasyka. Twórcy dodali również sklep, bo oprócz fasolek, Harry w końcu zbiera szmal. Możemy kupować za to łajnobomby i inne badziewie, którego nie używałem w grze, bo nie było takiej potrzeby. Ostatecznie możemy polatać na miotle w treningach i zagrać aż 1 mecz. Wygląda to o niebo lepiej, ale Harry rusza się jak ślimak, a na miotle siedzi, jakby miał narobione w gaciach.
Poza tym, niby wszystko spoko, ale ta część ma w sobie coś takiego przygnębiającego. Na korytarzach nie ma w ogóle uczniów. Jesteśmy tylko my i ewentualnie czasem Ron czy Hermiona. Nawet na lekcjach zazwyczaj stoi Harry i nauczyciel.  Nigdy nie słyszałem o indywidualnym toku nauczania w Hogwarcie.
Avada Kedavra!
Źródło: http:/gamedawgs.com/

Fani serii z łatwością odnajdą się w  Chambers of Secrets, bo w zasadzie jest tutaj wszystko – sekrety, ładny i sensowny Hogwart, czary, potwory i fajna muzyka. Inni będą trochę znudzeni powtarzalnością rozgrywki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz